21 Luty 2025, Tagi: jak żyć marketing Strategia trendy trendy konsumenckie
Obsesja na punkcie trendów stała się nieodłącznym elementem marketingu. Na początku każdego roku eksperci typują nowe kierunki, trendy i zjawiska. Branża żongluje anglojęzycznymi terminami, ale czy za tą trendozą kryje się faktyczne zrozumienie potrzeb klienta?
Styczeń i luty zawsze jawią się w marketingu nie tylko jako czas podsumowań, ale także wysypu trendów i prognoz na najbliższe 12 miesięcy. Jestem tak stary, że pamiętam, jak kiedyś każdy kolejny rok był ogłaszany „rokiem mobile”. Teraz króluje generatywna sztuczna inteligencja, a każdy nowy rok niesie ze sobą tonę rzekomo przełomowych trendów, które już za chwilę mają odmienić nasze życie.
Trendy opanowały nasze myślenie, są wszędzie i chcą opisać i przewidzieć praktycznie każdy element rzeczywistości. Na każde zjawisko – małe i duże, znaleziono modne i pięknie brzmiące słowo, najlepiej anglojęzyczne, bo przecież „consumer empowerment” brzmi dużo lepiej niż „wzmocnienie pozycji konsumenta”. Przyjrzyjmy się trendozie – chorobie, która opanowała marketing, próbując opisać rzeczywistość, ale unikając odpowiedzi na pytanie „co dalej?”.
Jakiś czas temu, szukając inspiracji, trafiłem na mapę trendów dotyczących przyszłości sprzątania. Głównych trendów było 9, a mikrotrendów ponad 20 – i to wszystko tylko o sprzątaniu! Nie zabrakło oczywiście AI wykorzystywanej do optymalizacji harmonogramu sprzątania, IoT (Internet of Things) w postaci połączonych urządzeń czyszczących, „more fun” zachęcającego do gamifikacji obowiązków domowych, czy „eco-conscious cleaning” skupiającego się na ekologicznych środkach czystości.
Dziesiątki trendów rozbijają ściśle powiązane ze sobą w mikrogrupy zjawiska, stworzone tylko po to, aby zapełnić karty raportu (który w przeciwnym razie skurczyłby się o 80%), zamiast przedstawić rzeczowe wnioski – to klasyczny przykład przerośnięcia marketingowego bullshit bingo. Fani sprzątania oraz koneserzy marketingowego żargonu będą wniebowzięci. Szkoda tylko, że przeciętni konsumenci, którzy po prostu chcą mieć czystą chatę, nie wiedzą, że działają w trendzie „gender-free home making”. A jak się już dowiedzą, to co najwyżej spytają, czy ten gender dobrze usuwa tłuszcz z przypalonego garnka.
Należy od razu wyjaśnić: nie jestem przeciwnikiem trendów, ich analizowania czy wyznaczania. Sam wykorzystuję je w pracy z klientami i czerpię z nich inspirację. Szkodliwe jest natomiast to, jak branża marketingowa (oraz badawcza) potrafi dorobić do wszystkiego efektowne prezentacje, opowiedzieć o setkach zjawisk, nadinterpretować i przeceniać niektóre trendy, a tym samym – zamiast pomagać – szkodzić sobie i klientowi.
Branża szkodzi sobie, ponieważ podtrzymuje wizerunek oderwania od rzeczywistości biznesowej. Zamiast konkretnych odpowiedzi i rozwiązań, dostarcza kolejne warstwy abstrakcyjnych pojęć i niejasnych koncepcji. Szkodzi też klientowi, który zamiast otrzymać konkretne wnioski i kierunki działania, musi przedzierać się przez gąszcz terminów typu „phygital retail evolution” czy „meta-commerce readiness”.
Na drugim końcu skali mamy zbytnie uproszczenia – klasycznym przykładem jest sprowadzanie każdego człowieka do generacji, w której się urodził. Skoro jesteś milenialsem albo przedstawicielem Generacji Z, to automatycznie musisz zachowywać się i myśleć w określony sposób. Nic bardziej mylnego – różnice wewnątrz pokoleń bywają większe niż między nimi.
Dobra analiza trendów i wynikająca z niej strategia powinna dostarczać użytecznych biznesowo i marketingowo odpowiedzi. Jej zadaniem jest pokazywanie kierunku opartego na twardych danych, nie tylko na modnych hasłach.
Oto kluczowe zasady efektywnej pracy z trendami.
Niedawno VML wydał swój raport na temat trendów: „The Future 100: 2025”. To fascynujące dzieło dla nas, marketerówm i każdego, kto interesuje się buzzwordowym światem późnego kapitalizmu. W Polsce również mamy osoby zarabiające na wybieraniu ładnych słów i rysowaniu map trendów, a następnie na sprzedawaniu ich jako prawd objawionych, które odmienią każdy biznes. Wiele z tych rzeczy jest bardzo ciekawych, wiele też inspiruje i zachęca do pogłębienia tematu, oczywiście jeżeli masz na tyle siły i determinacji, aby dostrzec tam realne podpowiedzi, które przełożysz na swój biznes.
Współczesny rynek jest niezwykle konkurencyjny, dlatego od strategii wymagamy odpowiedzi na realne wyzwania biznesowe i elastyczności, która pozwoli szybko i skutecznie odpowiadać na pojawiające się zmiany, a nie uczyni jej ich zakładnikiem. Dobra strategia ma to do siebie, że przede wszystkim rozumie i ma odpowiedź na zmienne, które bezpośrednio wpływają na grupę docelową marki, otoczenie konkurencyjne i rynkowe.
Odpowiednia identyfikacja i analiza trendów może pomóc w zrozumieniu wszystkich tych aspektów, ale nie zastąpi tworzenia konkretnych odpowiedzi na pytanie o to, jak skutecznie prowadzić markę i sprzedawać produkty w realnym świecie, a nie tylko w świecie prezentacji stworzonej w programie PowerPoint.
Komentarze