Strefa wiedzy
Menu

Dlaczego wolimy siedzieć na Facebooku niż wychowywać własne dzieci?

Wstajesz rano i sprawdzasz wiadomości. Jesz obiad patrząc na smartfona. Kładziesz się spać i na wszelki wypadek wyciszasz dźwięki. Śmiejesz się z Pieseła i wieszczysz kryzys marki w social media, by za chwilę o nim zapomnieć. Biedny Pieseł. Biedny kryzys. Biedny strateg w drugiej połowie 2013 roku.

Nie mogę spać, bo czekam na lajki

Zdarzyło Wam się kiedyś opowiedzieć dowcip na imprezie, ale nikt się nie zaśmiał? Albo błyskotliwe spuentować czyjąś wypowiedź, nie wywołując żadnej reakcji otoczenia. Jak się wtedy czuliście? Dokładanie tak samo jak my wrzucając na Facebooka fajny status. I nic. Cisza. Nikt tego nie lubi? Dlaczego? Przecież widzę w aplikacji, że dotarcie mieliśmy na poziomie 30%. Skasować i wrzucić mema z kotkiem czy poczekać? Odświeżać feeda co 10 sekund? A może po prostu wyjść na chwilę off-line? Na taką dłuższą chwilę.

A co Ty powiesz swojemu dziecku, kiedy wreszcie zapyta się, co robisz Facebooku?

Miłość

Kochamy Wi-Fi. Za Internet, który jest wszędzie, a za który nie płacimy – ta lekka nostalgia za czasami numeru 0202122, modemu i nerwowego liczenia impulsów. Kochamy social media za możliwość śledzenia losów znajomych, z którymi nie mamy okazji się spotkać. Za szybką możliwość wejścia w ich, nawet powierzchowny i wykreowany na potrzeby tego medium, świat. Pamiętacie czasy, kiedy bardzo ważne było zapamiętanie imienia i nazwiska osoby, którą właśnie poznaliśmy? Teraz Social Media robią to za nas, nie dając nam tego zapomnieć. Kochamy technologię za to, że żyje się prościej, wygodniej i szybciej. Za mapy, nawigację, listy zakupów i liczniki kalorii. Za aplikacje pomagające obudzić się we właściwej fazie snu, dzięki czemu możemy się lepiej wysypiać i funkcjonować w szybkim świecie on-line.

Nienawiść

Nienawidzimy. Za spłaszczanie relacji i sprowadzanie ich do wciśnięcia „I like”. Za rozleniwianie mózgu i chodzenie na łatwiznę – więcej niż minuta, nie oglądam! Więcej niż strona tekstu? Nie czytam, to takie męczące, czy ktoś może nam to streścić? Za mechanizowanie i za wybory, które przestajemy robić samodzielnie. Zamiast patrzeć przed siebie, na znaki i na przestrzeń dookoła patrzymy się na ekran nawigacji, licząc kilometry do celu. Za to, że znowu nie przejechaliśmy na rowerze 15 kilometrów w 2 godziny, jak to zrobiło kilku naszych znajomych. I za to, że znajomi znowu zjedli pięknie wyglądający lunch. Za to, że w chwilach, kiedy nam się nudzi, zamiast odruchowo sięgać po książkę, tępo patrzymy na statusy, z których większość obchodzi nas tyle, co wspomnienie wczorajszego śniadania. Za kolejnego geniusza, który za pomocą technologii stara nam się wmówić, kiedy mamy wstać rano. No do cholery! Wstaniemy albo wtedy, kiedy się wyśpimy albo wtedy, kiedy będziemy musieli, bo będziemy mieli spotkanie o 9:00.

Facebook

Już za chwilę główny pożeracz czasu wprowadzi masowo nowy wygląd i nowe sortowanie postów. Już za chwilę zobaczymy jeszcze mniej postów swoich znajomych, a więcej tych pochodzących od marek i przeróżnych fanpage’y, które polubiliśmy po pijaku albo na kacu. I to w dodatku tych, które będą miały na tyle dużo polubień, że przecisną się przez mechanizm Wielkiego Niebieskiego Brata. A żeby widzieć te, które być może byśmy chcieli, musielibyśmy jak szaleni lajkować każdy post naszych znajomych. „- Radek, czy z tobą jest coś nie tak, że dajesz „lubię to!” wszystkiemu, co piszę? – Nie, po prostu chcę widzieć, co piszesz, nawet jak mi się to nie podoba”. Czy to nie jest początek zupełnej schizofrenii? Czy może raczej oczywiste działanie medium chcącego jeszcze więcej pieniędzy – nie zapłacisz, nie zobaczą. I co nam zrobisz? Przesiądziesz się na NK.pl?

Podział na świat on-line i świat off-line istnieje

„Niemal połowa Polaków posiadających smartfona… nie wie, że ma smartfona! A to 13% wszystkich Polaków”– badanie TNS Mobile Life 2013 w branży mobilnej wywołało rechot i śmiech. My też zadaliśmy sobie pytanie – co to za ludzie, którzy nie wiedzą o takich podstawowych i niezbędnych do życia funkcjach urządzenia, które służy im do… rozmawiania? A może to oni właśnie są normalni? No niestety Droga Branżo są jeszcze tacy, którzy rozmawiają za pomocą ust a nie klawiszy. Tak wiemy, niedługo wyginą jak dinozaury.

Pomimo kolejnego Roku Mobile, kolejnych trendów, kolejnych technologicznych przemian podział na to co realne a co wirtualne istnieje, to my, ludzie zajmujący się komunikacją, patrzmy na świat przez wizjer kolejnego modelu iPhone’a. To my, śledzący trendy widzimy wszystkie nowinki i się nimi zachwycamy. Przeciętny mieszkaniec Siedlec ma jednak wiele innych zmartwień, niż to czy okulary Google zrewolucjonizują rynek. On może na przykład zastanawiać się, gdzie lecieć na wakacje życia, skoro nie do Egiptu, bo ten płonie. On od technologii potrzebuje dwóch rzeczy – prostoty i intuicyjności. Połączonych z dobrym wyglądem. Może iPhone’a za 5 tys. zł, a może jednak telewizor full wypas smart TV Samsung za 3 tys. zł, którym można pochwalić się przed całym blokiem?

Oczywiście zmiany są nieodwracalne, kolejne pokolenia wychowane na YouTube, ekranach dotykowych, portalach z seks kamerkami i mapach Google będą odbierać świat zupełnie inaczej, ale też nie jest to nic nowego. „Za moich czasów…” – każdy dobrze pamięta te kwestie wygłaszane na rodzinnych spotkaniach. Pokoleniowość jest naturalna i istnieje od wieków, zawsze nowe pokolenia, czy to przez bunt, czy to przez jego brak chciały zmieniać rzeczywistość. Dzieci Kwiaty, Punk Rock, New Wave, Grunge i Pokolenie Y. Super nazwa tak swoją drogą. Za chwilę będzie Z, Ź i Ż. A potem skończy się alfabet i socjologowie będą musieli zaczynać od początku.

Wracając na chwilę do pokolenia „Y” i poprzednich ruchów. Jak spojrzymy głębiej każde poprzednie miało na celu zmianę i najczęściej wyrażało ją muzyką. Dzisiaj tej zmiany nikt nie chce. Jest dobrze, socjalnie, społecznościowo. Abonament na Spotify załatwia wszystko.

A największym buntem na jaki nas stać, to napisanie na swoim wallu „przestańcie linkować tego Gotye!”.

Etnografia

Chcąc być skutecznymi strategami, musimy przyglądać się obu światom. Zarówno temu digitalowemu, jak i temu w sklepie z mięsem. A to cały czas dwa różne światy. O tym napiszemy więcej niebawem, a tymczasem strategom polecamy też tak przy okazji posiadanie dziecka i obserwowanie jego zachowań – tylko uwaga, jeśli go nie macie, to nie podglądajcie zachowań dzieci na placu zabaw w przedszkolu, to może okazać się karalne. Obserwowania tego, w jaki sposób się komunikuje, jakich emocji i słów używa. Jak opisuje świat i jak się zmienia człowiek pod jego wpływem. Jeszcze kilka lat temu jeden z nas płakał ze wzruszenia na widok dobrze zmrożonej wódki. Dzisiaj potrafi się wzruszyć na reklamie Winiary. Czego i Wam od czasu do czasu życzymy.

Komentarze
Trwa ładowanie