20 Luty 2014, Tagi: case study emocje ewa chodakowska marketing social media
W marketingu najważniejszy jest jasny cel. A zaraz potem narzędzia służące do jego osiągnięcia. Czyli strategia i taktyka działań. Na przykład strategia to zasianie strachu nad cywilizacją zachodu. A taktyka to dwa samoloty uderzające w symbol potęgi Stanów Zjednoczonych. Inny przykład? Strategia to zawładnięcie umysłami miliona Polek, które marzą o zmianie swojego wyglądu. Taktyka to zaprzyjaźnianie się z nimi za pomocą mediów społecznościowych, by w pewnym momencie wycisnąć je jak cytrynę. Dosłownie i w przenośni.
Druga połowa lutego to już właściwie wiosna. A wiosna to w naszym kraju specyficzna pora roku. Za chwilę zazieleni się trawa, ptaki zaczną wesoło śpiewać, a kobiety nerwowo patrzeć w lustro, przymierzając wiosenne kreacje sprzed roku.
Dlatego to ostatnia chwila, żeby o siebie zadbać. Wypocić kilka kilogramów. Pomyśleć o tarce na brzuchu. Choć tarka na brzuchu to dla większości z nas tylko marzenie. Ale marzenia są po to, żeby je mieć i spełniać, prawda? A z kim spróbować to zrobić, jak nie z gwiazdą ostatniego roku? Morderczynią tłuszczu o twarzy dziecka, matką killerką Polką? Mistrzynią marketingu i pierwszą ligą strategicznego personal brandingu? Naszym idolem – Ewą Chodakowską.
W tej opowieści, którą ze łzami wzruszenia i drgawkami zazdrości obserwujemy razem z całą Polską, wszystko jest strategicznie tak jak należy. Od insightu po egzekucję. Od wizerunku po narzędzia. Od obsługi klienta po mechanizmy sprzedażowe.
W momencie kiedy cała kategoria mówi „Ćwicz swoje ciało, żeby wyglądać lepiej”, ona powiedziała „Piękne ciało to stan umysłu”. Weszła z nowym i prawdziwym komunikatem – kobieta powinna nie tylko dobrze wyglądać, ale przede wszystkim z tym wyglądem (który znając kobiety nigdy, przenigdy nie będzie idealny) czuć się dobrze. Że zmiana wyglądu zaczyna się od gotowości do tej zmiany w głowie.
Jak pisał prof. Szlendak w książce „Leniwe maskotki, rekiny na smyczy”: kobieta nie kupuje nowego odkurzacza, dlatego, że stary się zepsuł. Kupuje go, bo po prostu dojrzała do jego zmiany. A co ma robić odkurzacz? Ładnie wyglądać i sprawnie wciągać paproszki. Proste!
Trudno Ewy „Jestem z Ciebie dumna” Chodakowskiej nie pokochać. To przyjaciółka, z którą można przegadać dwie godziny na kawie, której można powierzyć każdy sekret. Cierpliwie słucha, podpowiada, autentycznie angażuje się w problem swojej rozmówczyni. Nie zostawi w potrzebie. Jej twarz jest szczera do bólu.
Do bólu, który zada swojej podopiecznej już podczas pierwszego treningu. Bo to na treningu gwiazda telewizji śniadaniowych pokazuje swoją drugą twarz. Twarz trenerki, dla której nie istnieje coś takiego jak trening na pół gwizdka. Która skalpuje swoich jeńców, nawet jeśli są bardzo spoceni.
Poza salą można z nią żartować. Na sali treningowej żartów już nie ma. I taka emocjonalna huśtawka jak się okazuje na kobiety idealnie działa.
Mają wreszcie to na co czekają, a czego nie znajdują w swoich facetach – z jednej strony cierpliwego partnera, trochę misiapysia przytulasia, ale z drugiej muskularnego samca, który idąc do celu nie bierze jeńców. Który jak chce się napić wódki, to pije ją prosto z butelki zagryzając chili i mówiąc czule do uszka „kocham Cię”.
Polki zyskały też jasną obietnicę – ze mną Ci się uda, bo udało już się wielu dokładnie takim samym jak ty, spójrz tylko na galerię „przed / po”. A teraz kup kochana moje DVD. Bo jesteś tego warta.
„Kobiety nie lubią wielkich zmian. Nie znoszą wielkich wyrzeczeń. Chcą wyglądać lepiej, ale nie za cenę wszystkiego, co je cieszy. Dlatego zmiany najlepiej robić małymi krokami.”
Ewa „Skalpel” Chodakowska znakomicie wykorzystuje tę, wydawałoby się zgraną i mało inspirującą obserwację. Do wielkiej rewolucji. Nie każe swoim przyjaciółkom cierpieć dla samego cierpienia. To wszystko dla ich przyjemności.
To tak, jakby facetowi po czterdziestce obiecać, że każde wypite piwo, to krok w kierunku mniejszego brzucha. Nie trzeźwiałby, aż by to osiągnął.
To tak, jak obiecać dziecku, że jeśli się będzie uczyć, to zajdzie w życiu daleko. Będzie się uczyć, aż dorośnie i dowie się, że to nieprawda.
Tylko, że w przypadku podopiecznych Ewy „Bikini Body Workout” Chodakowskiej obietnica okazuje się być spełniona. Jej klientki nabierają odwagi, zmieniają swoje życia. Masowo zostawiają swoich mężów i wychodzą na nocne łowy w miasto. Z sukcesami.
Od samego początku strategia Ewy „Nic się samo nie wydarzy” Chodakowskiej była bardzo konsekwentna. Postawienie na marketing rekomendacji i wykorzystywanie swoich klientek jako naturalnych nośników reklamowych. To zupełnie nieważne, że każdy inny trening byłby dla nich równie skuteczny. Że jest 100 innych lepszych trenerów. Ważne, że udało się do tego przekonać pierwsze ambasadorki marki. Rozmową i szacunkiem do wzajemnych relacji.
Jeśli mamy problem, to nic nie wywoła naszej większej wdzięczności niż ktoś, kto nas wysłucha i poradzi. Wtedy też z naturalną pewnością będziemy się tym dzielić z innymi. To jest prawdziwa potęga WOMM – w pełni autentyczna i spełniająca daną obietnicę.
Ewa „To nie łzy, to pot” Chodakowska zrobiła w Social Media, wykorzystując do tego Facebooka, YouTube’a i bloga, coś nieosiągalnego dla większości marek. Co to takiego?
Wykorzystała autentyczność oraz dostępność. I spójność w swoim komunikacie. Skoro esencją jej marki osobistej jest kontakt ze swoimi klientkami, to jakże inaczej mogłoby być w Internecie?
10 godzin dziennie na Facebooku odpowiadając na wiadomości? Tak.
Prowadzenie fanpage samemu? Jak najbardziej.
Emocjonalne reakcje na hejt? A dlaczego nie – jeśli ktoś na nas pluje, to mamy udawać, że deszcz pada?
Silna marka powinna być odważna, spójna i wiarygodna w swoim komunikacie. I nie powinna bać się emocjonalności, której, z prostej potrzeby krycia swojego stołka, wystrzegają się wynajęci na potrzeby prowadzenia komunikacji w Social Media content managerowie.
Z premedytacją, bądź też intuicyjnie, Ewa „Total fitness” Chodakowska wykorzystała też znany i lubiany trend w sprzedaży usług, treści czy produktów. Oddaj, pozornie za darmo, część swojej unikalnej wiedzy, a klient z pewnością wróci. Po więcej. I będzie gotowy zapłacić za to więcej znacznie większe pieniądze.
To dokładnie tak samo jak z każdą silną marką, która w głowie konsumenta – przykrywa racjonalne argumenty emocjami. I nawet jeśli na co dzień „potencjalna ćwicząca z Ewą” liczy każdy grosz, kupując produkty niskotłuszczowe brandowane przez marki własne i serek wiejski Pilos, chociaż każdy wie, że ten prawdziwy i oryginalny jest marki Piątnica, to już w przypadku treningu z Ewą sięgnie głęboko do kieszeni swoich dresów.
A propos dresów, rozpisaliśmy się, a w powietrzu czuć wiosnę. Idziemy biegać i spalać brzydkie i okropne, jak zarobki w Social Media, kalorie.
Komentarze