🐒 Od paru dni jednym z głównych tematów, o których dyskutujemy, jest produkt alkoholowy, którego nawet małpy by nie stworzyły - to w końcu inteligentne zwierzęta. A jednak - powstał, a raczej został podpatrzony i przeniesiony do kraju sklepów monopolowych i pijanych kierowców.
👁️ Obserwując dyskusję, można mieć wrażenie, że praktycznie wszystko już zostało powiedziane, ale czy na pewno…
„Szanowni Państwo,
Z przyjemnością chcemy zaprosić Państwa agencję do przetargu na stworzenie strategii oraz CI wraz z packagingiem nowego, przełomowego produktu. Będzie prawdziwym buntownikiem w świecie alkoholi! Chcemy być pionierami, którzy zmienią sposób, w jaki doświadczasz alkoholu, oferując go w zaprojektowanych tubach, które swoim wyglądem mają przypominać musy sprzedawane dzieciom.”
✍ Nie wiem, czy tak było naprawdę, ale z doświadczenia wiem, że tak mógłby wyglądać początek maila, który „innowacyjny” dział marketingu rozesłał do agencji lub freelancerów w trakcie prac nad tym produktem. Wszyscy koncentrują się na firmie, która odpowiada za produkt – i słusznie!
Ale…
🤬 Przypuszczam, że ten produkt nie powstał tylko w głowie osób z tej firmy, ale także dzięki temu, że jakaś agencja albo freelancer stworzyli dla niego strategię, CI, nazwę, ktoś zrobił te „przełomowe i innowacyjne opakowania”, napisali to gó*niane story marki, które możemy przeczytać na ich stronie (jeżeli to wszystko, o czym piszę, powstało in-house, to przepraszam wszystkich reklamiarzy). Ciekawe, czy zgłoszą to do jakichś nagród – może Effie w kategorii najbardziej zje*any launch marki? Czuję złoto! 🥇
🔫 Przyzwyczajeni jesteśmy do tego, że jak coś złego się dzieje, wychodzi taka sprawa, to wskazujemy palcem tylko na klienta – to ich wina, to oni nam kazali, zlecili, dali brief! Ale czy my jako branża reklamowa nie ponosimy też za to odpowiedzialności? Chyba nie jesteśmy bezmózgimi wykonawcami rozkazów i potrafimy powiedzieć „nie”?! Brief to nie pistolet przy skroni. Można odmówić, podziękować i skasować maila. Alkohol jest (niestety) dużą częścią naszego życia, kultury, robimy na niego komunikację marketingową, nie ma co być hipokrytą – nie zawsze pracuje się dla firm, z którymi się zgadzasz, albo takich, które ratują świat. Tylko są jakieś granice, i w przypadku takiego produktu nawet małpa by je wyczuła.
🤮 Całej małpiej inicjatywie życzę oczywiście jak najgorzej: dużych kłopotów ze strony organów Państwa, szczerego i długiego hejtu Polaków, klapy sprzedażowej, a twórcom tego produktu wewnątrz firmy czy każdemu, kto połasił się na parę złotych – mega kaca! 🤯
Komentarze