Jakiś czas temu OpenAI pokazało swojego agenta, który wykonuje za nas zakupy. Na pewno większość z was widziała ten case oraz zachwyty techno-entuzjastów, którzy oddaliby własne matki za agenta.
W końcu taki agent, ugotuje im schabowego i nie będzie marudzić, że mają brudno w pokoju, oraz że mają wyjść na dwór pobawić się z kolegami, a nie siedzieć tylko przy komputerze.
Po raz setny pojawiły się hasła w stylu „rewolucja”, „game changer” czy „kosmos”, natomiast odwołań do wiedzy z psychologii, kognitywistyki i neuronauki było jak na lekarstwo. Nie twierdzę, że AI nie będzie miało wpływu na nasze decyzje i zachowania zakupowe – ten wpływ będzie, i to duży – ale na pewno nie będzie tak prosty i jednowymiarowy, jak to wielu komentatorów przedstawiało – czytanie tych entuzjastycznych argumentów to jak cofnięcie się do teorii homo oeconomicus, tylko w wersji AI.
Proces zakupowy nie jest racjonalny ani tak jednowymiarowy, dlatego tak go kochamy. Poszukiwanie jest często bardzo ważną częścią procesu, czasami nawet ważniejszą od samego zakupu. Nie zawsze chodzi o to, aby znaleźć najkorzystniejszą ofertę, bo do gry wkraczają emocje, nasze wartości i przekonania. AI może ułatwić i przyspieszyć niektóre sprawy, kupi nam składniki na schabowego, albo znajdzie hotel, ale czy zabierze nam emocje z przeglądania setek stron Zalando albo z patrzenia się godzinami na specyfikację i zdjęcia telewizorów, gdy wyobrażamy sobie, jak się relaksujemy na kanapie po pracy, oglądając kolejny serial? Nie sądzę – to nasza przyjemność, której nie damy sobie zabrać.
Stwierdzenie, że marka traci na znaczeniu, pokazuje, że ktoś nie do końca rozumie jej istoty. To właśnie w takim złożonym procesie marka ma ogromne znaczenie. AI może wpłynąć na to, jak będziemy budować i prowadzić marki, ale nie zmieni ich złożoności ani ich wagi. Prawda jest taka, że to właśnie marki, szczególnie te globalne, będą miały pieniądze i zasoby, aby się odnaleźć w tym środowisku. Tym bardziej ich rola i ekspozycja będą rosnąć. AI wpłynie na to, jak obcujemy z markami – co do tego nie mam wątpliwości – ale ich koniec nie jest bliski, wręcz przeciwnie – dzięki AI będą jeszcze silniejsze.
Chłodna i bezduszna AI będzie wybierać to, co dla nas jest najbardziej optymalne. Myślę, że to ogromna naiwność – twierdzić, że takie firmy jak OpenAI robią coś z dobroci serca albo dla nas, konsumentów. Agent od OpenAI, jak tylko zostanie dopracowany, w pierwszej kolejności posłuży wielkim graczom i e-commercom. My będziemy omamieni wizją, że wyniki są emanacją naszego prompta i potrzeb, a w rzeczywistości będą one tylko kolejnym etapem wyścigu wielkich e-commerców oraz globalnych marek o nasz hajs. To jeszcze bardziej sprawi, że będziemy mieć jeszcze mniej do powiedzenia jako konsumenci i decydenci. AI to nie jest żadne consumer first, tylko sposób dla big-tech na jeszcze większe zyski.
Komentarze